Przy wyborze podróży z reguły pomaga nam pracownik biura turystycznego. Propozycji wyjazdów turystycznych jest tak duża oferta, że już po godzinie oglądania zachwycających fotografii w folderach myli się nam Bułgaria z Hiszpanią, a Afryka z Australią. Ale w końcu dokonujemy wyboru, podpisujemy umowę, wpłacamy należność – cieszymy się z rabatu i idziemy do domu odpocząć, marząc już jednocześnie o naszej podróży. Nadchodzi upragniony dzień i wyjeżdżamy na wykupioną wycieczkę. Już na lotnisku okazuje się, że samolot, który miał zabrać grupę będzie dwie godziny później przez problemy techniczne. Jeszcze nie wiemy, że wylot nastąpi dopiero za sześć godzin. Nasz opiekun zapadł się pod ziemię, znikąd pomocy. Po kilkunastu godzinach docieramy na miejsce, zmęczenie, głodni, źli. Niezły początek. Pokój mamy owszem, czysty, ładny, tylko zamiast morza oglądamy z okna basen i centrum handlowe. Nad morze, które w folderze było 100 m od naszego hotelu musimy pokonać tylko 1 km i już jesteśmy na plaży. Plac zabaw dla dzieci, który miał być atrakcją dla naszych maluchów na popołudnia – to jedna huśtawka, w dodatku nie do użytku. I tak krok po kroku odkrywamy uroki naszej oferty turystycznej, nasz rezydent chyba tez pojechał na wakacje bo go nie widujemy całymi dniami. Po powrocie do kraju idziemy do naszego biura podróży – okazuje się, że zdjęcia to były tylko takie ogólne, do folderu, a umowa przewidywała zmiany na miejscu. Szkoda, że nie przeczytaliśmy jej przed podpisaniem…
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Leave a Reply